(...)Wacław Berczyński miał poświadczenie bezpieczeństwa wydane przez służby specjalne Stanów Zjednoczonych - mówił w czwartek dziennikarzom w Sejmie minister obrony narodowej Antoni Macierewicz, pytany o doniesienia, że Berczyński był w przeszłości aresztowany.(...)
(...)Do 2012 r. miał przez cały czas poświadczenie bezpieczeństwa, które zapewniam jest wydawane w Stanach Zjednoczonych z nieporównanie większymi restrykcjami i z większą uwagą(...)
(...)Wiem na pewno, że Stany Zjednoczone i władze bezpieczeństwa Stanów Zjednoczonych poświadczały, że pan Berczyński jest osobą, która może zajmować się tajnymi informacjami i tajnymi sprawami(...)
— zaznaczył szef MON. Jak dodał polskie władze potwierdzają i akceptują stanowisko Stanów Zjednoczonych w tej sprawie.
Okazuje się, że podejrzenia w sprawie podesłania A.Macierewiczowi "ekspertów" z za Oceanu do Zespołu Parlamentarnego i obecnej podkomisji MON, będących pod kontrolą służb amerykańskich, miały na celu sprawowanie kontroli przez służby USA nad procesem badania przyczyn i przebiegu zdarzenia z 10.04.2010 roku przez opozycję PIS-owską po 10.04.2010 roku i rząd PIS-u po wyborach w 2015 roku, w celu niedopuszczenia do ujawnienia prawdy o tych wydarzeniach, która byłaby niezgodna z interesem USA, które w czasie tych wydarzeń prowadziły z Rosją politykę resetu czyli bardzo blisko współpracowały z Rosją w sprawach bezpieczeństwa(Afganistan- drogi zaopatrzenia wojsk USA i NATO w Afganistanie przez terytorium Rosji, sprawa tarczy w Polsce, traktat START II, program atomowy Iranu).
Obecny marazm prac organów państwa w sprawie wydarzeń z 10.04.2010 roku (niezrealizowanie obietnic ujawnienia nowych dokumentów i materiałów w tej sprawie, zapowiadanych przez A.Macierewicza i W.Waszczykowskiego na początku 2016 roku), jest potwierdzeniem tej tezy o nadzorze nad tymi pracami przez amerykańskie służby, poprzez umieszczonych w polskich organach wyjaśniających agentów swoich służb specjalnych.
Notka w temacie: Katastrofa smoleńska
Komentarze