35stan 35stan
2756
BLOG

„Ostatnie 38 minut lotu”, czyli przyczynek do historii lotu TU154M nr 101

35stan 35stan Katastrofa smoleńska Obserwuj temat Obserwuj notkę 42

…… poskładanej z fragmentów zapisu lotu TU154M nr 101(2 x 30 minut) i zapisu lotu samolotu inscenizującego katastrofę na Siewiernym.

 

Po publikacji przez TVN „nowej” wersji nagrań CVR , znowu blogerzy spierają o to, czy gen. Błasik był czy nie był w kokpicie samolotu TU154M nr 101 podczas lotu do Smoleńska w dniu 10.04.2010 roku, a w mojej opinii, obecność lub nieobecność gen. Błasika w kokpicie, nie ma nic wspólnego z tym co się działo 10.04.2010 roku na pokładzie TU154M nr 101, bo :

 

a) po pierwsze, w raportach oficjalnych MAK i KBWLLP przedstawiono fałszywą historię lotu, zaczynając od podania fałszywej godziny startu samolotu z lotniska Okęcie:

 

- start z Okęcia przesunięto z godziny 7:21 na 7:27( 6 minut ) i w konsekwencji został skrócony czas osiągnięcia  punktu RUDKA z 22-23 minut na 17:34 minut, a czas wznoszenia na poziom FL330 skrócony został do 14:59 minut, co daje prędkość wznoszenia około 11m/s, co byłoby powyżej maksymalnej wartości około 10 m/s jaką stosuje się w lotnictwie pasażerskim.

Uwzględniając fakt, że ten analizowany lot, był lotem o statusie HEAD, z ludźmi starymi i schorowanymi na pokładzie, taka prędkość wznoszenia byłaby wbrew logice i bezpieczeństwu pasażerów(uszy, ból)

Standardowy czas na pokonanie dystansu Okęcie - RUDKA to 22 minuty, a zakładając , że pułap FL330 osiągany ma być na 2-3 minut przed punktem RUDKA(w raporcie KBWLLP podano:  2:35 minut), to czas wznoszenia powinien wynieść: około 19:25 minut, a prędkość wznoszenia około 8.5 m/s czyli ciut wyżej niż średnia prędkość wznoszenia stosowana w lotnictwie pasażerskim(305-610 m/min.) czyli (305 + 610)/2 = 457.5 m/min = 7.63 m/s.

Czas wznoszenia około 19:30 min. jak w standardzie, odpowiada też średniemu czasowi zmiany ciśnienia w kabinie pasażerskiej wraz z wysokością, stosowanemu w lotnictwie pasażerskim(od 300 do 500 ft/min  - średnio 400 ft/min).

Przy ciśnieniu w kabinie odpowiadającemu wysokości około 2400 m(7874 ft), czas zmiany przy średniej szybkości 400 ft/min. wyniósłby około 19:40, czyli tak jak w standardzie.

 

b) po drugie, wydłużono o 5 minut czas osiągnięcia punktu ASKIL(dla FL330) ze standardowych 55 minut do około 60 minut

 

c) po trzecie, w Raportach wydłużono czas lotu z Okęcia na Siewiernyj o 4 minuty(z 1:10 h na 1:14 h

 

Biorąc powyższe pod uwagę, TU154M nr 101, startując o 7:21, punkt ASKIL osiągnął o godzinie : 7:21 + 0:55 = 8:16 a nie o 8:22:30 czyli 6:30 minuty wcześniej niż podano w Raportach(to te około 6 minut z przesunięcia czasu wylotu)

 

W tym miejscu trzeba stwierdzić, że TU154M nr 101 w dniu 10.04.2010 roku podchodził do Siewiernego od zachodu z kursem 79 i na Siewiernym pojawił się po 62 minutach od startu, czyli o godzinie 8:23.

Z zeznań śp. Musia wynika, że po około 20 minutach od odejścia IŁ-76(7:39) , załoga Jak-40 nr 044 nawiązała połączenie radiowe z TU154M nr 101 czyli było to około 7:59 a po dalszych około 17 minutach usłyszała odgłosy, które przyjęła jako odgłosy katastrofy naszego TU154M nr 101.

Z relacji Wosztyla wynika, że gdy zaraz potem zapytali człowieka wychodzącego z wieży: "szto z naszoj tuszkoj?"- odpowiedź była: "odletiała".

Trzeba tu wspomnieć, że było to już po tym jak Wosztyl telefonował do Dowódcy 36SPLT i DKL-u w Warszawie z informacją, że coś złego stało się z TU154M nr 101, a czas połączenia Wosztyla z DKL-em to 8:38 czyli już po 8:23, kiedy to nasz TU154M nr 101 odszedł na zapasowe po podejściu kontrolnym od zachodu.

Koniec połączenia radiowego załogi Jak-40 nr 044 z załogą TU154M nr 101 był około :  ~7:59 +~0:13 = ~8:12, odgłosy około 8:17, potem przerażenie i stres, telefony do 36SPLT i DKL-u, więc nie zwrócili uwagi na przelatujący nad lotniskiem TU154M nr 101 około 8:23.

Późniejsza odpowiedź człowieka wychodzacego z wieży: "odletiała", była odpowiedzią prawdziwą.

 

Wosztyl twierdzi, że oficjalnie dowiedział się o tym, że to była katastrofa samolotu TU154M nr 101 od J.Bahra, po jego wizycie na pobojowisku i po krążeniu wśród zebranych info o „trzech osobach, które przeżyły katastrofę”, czyli zdecydowanie później.

 

http://www.rmf24.pl/raporty/raport-lech-kaczynski-nie-zyje-2/fakty/news-artur-wosztyl-potezny-huk-potezny-dzwiek-detonacji,nId,1407336

 

Z tej relacji Wosztyla wynika, że tych odgłosów z 8:17 nikt z oficjeli i dziennikarzy oczekujących na przylot TU154M nr 101 z Prezydentem i Delegacją na pokładzie, nie słyszał. A spokojne zachowanie tego oficera wychodzącego z wieży i odpowiadającego na pytanie załogi Jak-a:  "odletiała" i dalszy ciąg z opowieści Wosztyla, potwierdzają moją tezę o tym, że ten oficer szedł spokojnie na stanowisko przy wozach zabezpieczenia technicznego, by potem na dany znak, rozpocząć przedstawienie pt.”Katastrofa samolotu prezydenckiego”.

To dlatego J.Bahr o katastrofie zorientował się po zachowaniu Rosjan:” Nagle zauważyłem, że grupa rosyjska się rozchybotała.”

 

O tym, że zebrani na płycie lotniska, nie słyszeli odgłosów, które słyszała załoga Jak-a, świadczy relacja dziennikarzy: Magdy Kazikiewicz i Jarosława Sulikowskiego, zamieszczona w specjalnym wydaniu "FAKTU" z dn.11.04.2010, gdzie na str. 2 opowiadają o chwili gdy będąc na płycie lotniska dowiedzieli się o katastrofie. Po opisie wyczynów rosyjskiego IŁ-76, który o mało się nie rozbił, prawie zahaczając skrzydłem o ziemię, opisują dalszą obserwację tak:

 

"Następny ma być polski Tupolew... Mija godzina 9. Już powinien wylądować.(planowane lądowanie o 8:30 c.p.- przyp. mój) Zza mgły unosi się szary dym.

Do dziennikarzy docierają pierwsze informacje, że to dym palącego się wraku prezydenckiego Tupolewa."...................

 

Relacje te, niby z tego samego wydarzenia, dziejącego się w tym samym czasie i obserwowanego z mniej więcej tego samego miejsca, a jakże różne.
Tego co słyszał śp. Muś czy Wosztyl, owi dziennikarze i J.Bahr nie słyszeli, natomiast Muś, Wosztyl i reszta załogi nie widzieli tego co ci dziennikarze("Zza mgły unosi się szary dym"). Ciekawe zjawisko, jedni(Muś, Wosztyl)- słyszą,a nie widzą, a drudzy (wspomniani dziennikarze)- widzą a nie słyszą.
Bahr stał mniej więcej w podobnej odległości od miejsca "katastrofy" jak załoga Jak-40 (800-1000 m) i z tej odległości ryk silników samolotu TU154M na maksymalnych obrotach(dla częstotliwości fali dźwiękowej od 50-5000 Hz w odl. 1 m wynosi około 130 dB) byłby słyszalny na poziomie około 43-46 dB(czyli jako porównywalny do średniego hałasu ulicznego).
Czy ci wszyscy , relacjonujący to zdarzenie, mówią o tym samym zdarzeniu dziejącym się w tym samym czasie?

Nie, ich opowieści dzieli spory odcinek czasu.
J.Bahr i reszta towarzystwa z płyty lotniska, opowiada bajeczki o "katastrofie" , którą wyreżyserowali mu i reszcie oficjeli i dziennikarzy "ruscy szachiści" i co funkcjonariusze medialni przekazują gawiedzi do wierzenia.

 

Podsumowując trzeba powiedzieć, że zaprezentowana przez TVN „nowa” wersja nagrań jest sklejanką odcinków nagrań z trzech CVR; dwóch z lotu w dniu 10.04.2010 samolotu TU154M nr 101 na trasie:

Okęcie – Smoleńsk Siewiernyj – Baza lotnicza Sieszcza(obwód briański).

Aby dokonać takiego nagrania na CVR, którego standardowa długość nagrania wynosi 30 minut, na pokładzie samolotu TU154M nr 101 musiały znajdować się dwa takie rejestratory , pracujące jeden po drugim.

Ostatnie 40 sekund musi pochodzić z CVR samolotu inscenizującego katastrofę na Siewiernym.

TVN bez bicia przyznaje:

 

Dla lepszego zrozumienia, w dwóch miejscach rozszyliśmy dźwięk. Pierwszy (godz. 8:24 i 15 sekund): to moment w którym jednocześnie dowódca rozmawia z więżą w Smoleńsku, a drugi pilot prowadzi korespondencję z załogą Jaka. Drugi: to ostatnie 40 sekund nagrania.

 

Pierwsze „rozszycie” TVN o godz. 8:24:15 pochodzi z pierwszego CVR z godziny ~7:59(wg danych śp. Musia) czyli „szerokość rozszycia” to około 25 minut.

Drugie „rozszycie”   znajduje się na początku tej kluczowej „końcóweczki” bez „kwitowania załogi Tupolewa(ostatnie 40 sekund), nad którym tak pracowicie pochylał się A.Macierewicz z ZP i jego ekspertami.

 

Jeżeli przyjąć godzinę 8:42 jako czas zakończenia zapisu CVR po lądowaniu awaryjnym w Sieszczy, a wg Raportu MAK:

 

10:42 - otrzymanie informacji o utracie łączności radiowej ze statkiem powietrznym przez dyżurnego Regionalnej bazy poszukiwawczo ratowniczej (RPSB) od dowódcy jednostki wojskowej 06755;

 

i wysłaniu o 8:43 sygnału o rozpoczęciu akcji pt. „katastrofa”:

 

10:43 - ogłoszenie alarmu przez kierownika RPSB i wydanie rozkazu do wyjazdu zmiany dyżurnej;

To staje się jasne,  dlaczego D.Górczyński przekazał info Bratkiewiczowi właśnie o 8:43

 

Czas od 8:23(odejście TU154M nr 101 z Siewiernego )  do 8:42(czas awaryjnego lądowania TU154M nr 101) to około 19 minut, czyli czas potrzebny na pokonanie dystansu 150 km dzielącego bazę w Sieszczy od Siewiernego (średnia prędkość przelotowa na tym odcinku to około 470 km/h w tym wznoszenie na FL120 i zejście do awaryjnego lądowania)

 

Po tym sygnale na Siewiernym z godziny 8:43 wg Raportu MAK miał wyjechać na miejsce zdarzenia oddział strażacki z OP SMAZ, w którym pełnił dyżur na Siewiernym m.inn. mjr Siergiej Aleksandr Muramszczikow - szef jednostki strażackiej nr 3.

Tymczasem Muramszczikow w wywiadzie prasowym podaje, że do zdarzenia, które MAK sytuuje o 8:41, doszło około 40 minut po odejściu IŁ-76 :

7:39 + ~0:40 = ~8:19 czyli w czasie zbliżonym do tego jaki podał śp. A.Muś (8:17)

 

Informacja o katastrofie prezydenckiego Tupolewa ma tyle samo z prawdy, co biblijna  pogłoska o wykradzeniu ciała Pana Jezusa z grobu:

„Ci więc wzięli pieniądze i uczynili, jak ich pouczono. I tak rozniosła się ta pogłoska między Żydami i trwado dnia dzisiejszego.”(Mt:28, 15)

35stan
O mnie 35stan

Nie znoszę kłamstwa, obłudy, relatywizmu moralnego i bezczelności w ich prezentacji. Preferuję rozmowę merytoryczną, opartą na faktach i uprawdopodobnionych poszlakach, analizy oparte na kojarzeniu różnych informacji i faktów w logiczny ciąg zdarzeń. Wyznaję pogląd, iż w polityce nie należy liczyć na przyjaźń, tylko na wspólne interesy, które najlepiej gwarantują dobrą współpracę, że partnerowi można zaufać, jeśli ma się możliwość kontroli jego działań.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka