35stan 35stan
709
BLOG

10.04.2010. Okęcie – czas Martynowskiego a czas Melaka

35stan 35stan Katastrofa smoleńska Obserwuj temat Obserwuj notkę 4

 

Relacje na temat wydarzeń związanych z tragedią smoleńską bardzo często charakteryzują się różnicami czasów tych samych wydarzeń przekazywanych przez różnych świadków.

Przedstawię tu w powyższym  kontekście, dwie relacje dotyczące tego samego zdarzenia, różniące się jednak podawanym przez świadków czasem zdarzeń.

Są to relacje dotyczące wczesnego ranka w dniu 10.04.2010 roku i podróży pasażerów TU154M nr 101 na lotnisko Okęcie, którzy mieli lecieć tym samolotem razem ze śp. Prezydentem L.Kaczyńskim na obchody 70 rocznicy zbrodni katyńskiej.

 

Pierwsza relacja pochodzi od senatora Marka Martynowskiego, który wtedy był pracownikiem Kancelarii Prezydenta i w tym dniu miał obsługiwać gości Pana Prezydenta, którzy wraz z nim mieli lecieć do Katynia.

Marek Martynowski miał za zadanie przywiezienie na lotnisko Okęcie tych gości, którzy przebywali w hotelach :

- w hotelu „Ibis” przy ulicy Al. Solidarności 165; czas dojazdu busem na Okęcie, w porze wczesno porannej – 22-23 minuty

- w hotelu Belweder przy ulicy A.Sulkiewicza 11; czas dojazdu busem na Okęcie, w porze wczesno porannej – 16-19 minut

Relacja wideo z wywiadem senatora M.Martynowskiego:

 

https://www.youtube.com/watch?v=X7HKeHQUzaw&feature=youtu.be

 

(…)Parę minut przed godz. 7 zaczęliśmy wchodzić do samolotu, który miał wystartować o 7.00. Pomogłem wejść panu Lutoborskiemu, ułożyłem jego bagaże; wtedy zaczęli wchodzić uczestnicy delegacji. Usiadłem na wolnym  miejscu i czekałem, aż wszyscy wejdą, bo było zbyt wąsko, by się przeciskać. Trochę nawet się zdenerwowałem, bo wiedziałem, jak odbywa się odlot delegacji z prezydentem. Gdy prezydent wejdzie na pokład, nagle zamykają drzwi i nikt nie pyta, czy ktoś chce wyjść itp. Dlatego utkwiło mi w pamięci, że dokładnie o godz. 7.02 zacząłem schodzić po schodkach. Wszyscy byli już w środku, pożegnałem się jeszcze z Kasią Doraczyńską, która jako jedna z ostatnich wchodziła na pokład. Chwilę czekaliśmy na parę prezydencką. Zanim dotarła, rozmawiałem na płycie lotniska z ministrem Władysławem Stasiakiem. Mówiliśmy o ostatnim benefisie 50-lecia twórczości Jana Pietrzaka, który odbył się 29 marca 2010 r. na którym razem byliśmy. Zaraz potem podjechał prezydent. Kolega z kancelarii, Michał Grodzki, zrobił zdjęcie kołującego na płycie lotniska Tu-154M – jak się okazało – ostatnie.(…)

 

Ponieważ zabierał gości z tych obu hoteli, to trasa jego busa wiodła od hotelu „Ibis”, do hotelu „Belweder” a stamtąd na Okęcie.

Na temat tych czynności senatora, czyli transportu gości z hoteli na Okęcie, rozmawiał dziennikarz Leszek Misiak:

 

(…)Rozmawiałem z Markiem Martynowskim, wówczas pracownikiem Kancelarii Prezydenta, który wiózł część delegacji na lotnisko busem z Kancelarii Prezydenta. Odebrał  z hotelu „Ibis” prezesa Federacji Rodzin Katyńskich Andrzeja Sariusza-Skąpskiego, państwa Borowskich – wnuczka ze swoją babcią z Rodzin Katyńskich, <b>potem ok. godz. 6. z hotelu „Belweder”</b> Leszka Solskiego i Wojciecha Seweryna oraz Annę Walentynowicz wraz z Janiną Natusiewicz-Mirer. Zabrał też Tadeusza Lutoborskiego, byłego prezesa stowarzyszenia „Rodzina Katyńska w Warszawie. <b>Jadąc na lotnisko spotkali idącego piechotą Stefana Melaka, do którego M. Martynowski wcześniej dzwonił z propozycją podwiezienia go na lotnisko, ale podziękował mówiąc, że da sobie radę. </b>(…)

 

http://dakowski.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=17845&Itemid=100

 

 

Druga relacja, splatająca się z relacją senatora M.Martynowskiego, pochodzi od Pana Andrzeja Melaka, brata śp. Stefana Melaka, Prezesa Komitetu Katyńskiego, ofiary tragedii smoleńskiej.   

https://vimeo.com/76755330

 

                                                                                                                                              Pan A.Melak, w wywiadzie mówi o zdarzeniach przed feralnym lotem z udziałem Jego Brata, który poległ w zamachu, opowiedziane mu przez znajomego, który działał razem z nim Komitecie Katyńskim i który poproszony przez Brata Melaka, dzwonił do niego rano , około 4-tej. Znajomy przekazał Melakowi, że gdy zadzwonił, to Brat odpowiedział mu, że zaraz będzie wychodził z domu, by udać się na lotnisko. Ponieważ mieszkał na Bródnie, to wg. Melaka musiał jechać na Okęcie tramwajem i autobusem.

Jadąc komunikacją miejską wg nocnego rozkładu jazdy ztm  Bródno - Okęcie, to 58 min., czyli wychodząc z domu po 4-tej, Pan śp. S.Melak mógł się znaleźć przed Okęciem w okolicach godziny 5-tej (po 5-tej), natomiast senator Martynowski , który jadąc busem z gośćmi na Okęcie spotkał Pana śp. Melaka o godzinie:

~6:00(wyjazd busa z hotelu „Belweder”) + 0:16-0:19(czas jazdy na Okęcie) =~6:16-6-19

Z obu tych relacji wynika, że czasy z relacji Pana A.Melaka i Pana senatora                                M. Martynowskiego , dzieli 1 godzina.

Wniosek z tego może być taki:

Pan A. Melak podał czas zimowy, jaki w tym dniu używały media i operatorzy telefonii komórkowej(być może taki czas wyświetlił się w telefonie podczas rozmowy Martynowskiego ze śp. S.Melakiem), a w rozmowie z L.Misiakiem, odbytej dużo później po 10.04.2010 roku, senator M.Martynowski, podobnie jak w wywiadzie z grudnia 2011 roku, podaje już czasy zgodne z oficjalną wersją wg czasu letniego.

Gdyby ci wszyscy świadkowie byli uczciwi, albo nie byli zastraszani, to o takich różnicach pomiędzy tym co wyświetlało się im w telefonach i co było na paskach TV, a czasem urzędowym letnim, mówiliby głośno i domagaliby się od rządu i prokuratury wyjaśnienia tego zjawiska. Tymczasem wszyscy, dziennikarze i politycy z A.Macierewiczem na czele i jego 8:47, o której rzekomo miał się dowiedzieć o katastrofie,  milczą zgodnie na ten temat, zapewne stosując się do zasad mafijnej omerty.

35stan
O mnie 35stan

Nie znoszę kłamstwa, obłudy, relatywizmu moralnego i bezczelności w ich prezentacji. Preferuję rozmowę merytoryczną, opartą na faktach i uprawdopodobnionych poszlakach, analizy oparte na kojarzeniu różnych informacji i faktów w logiczny ciąg zdarzeń. Wyznaję pogląd, iż w polityce nie należy liczyć na przyjaźń, tylko na wspólne interesy, które najlepiej gwarantują dobrą współpracę, że partnerowi można zaufać, jeśli ma się możliwość kontroli jego działań.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka