35stan 35stan
855
BLOG

Zmarł Jan Kulczyk - jak powstawała fortuna

35stan 35stan Polityka Obserwuj notkę 5

Informacje o śmierci najbogatrzego obywatela polskiego skłaniają do refleksji nad tym, kim rzeczywiście był zmarły i jaką rolę odegrał w IIIRP.

W związku z tym warto przypomnieć co na temat transformacji ustrojowej i gospodarczej w IIIRP pisał Jan Kazimierz Kruk w czasie "odwilży" związanej z aferą Rywina, na portalu onet.pl(czy czas afery Rywina nie jest podobny do czasu afery podsłuchowej?):

http://wiadomosci.onet.pl/prasa/czlowiek-z-pieniedzy/856sg

 

                                                                                                          29 lis 04 10:42

 

Człowiek z pieniędzy

Podobno Andrzej Wajda zapytany, jaki zrobiłby teraz film o polskim bohaterze, odpowiedział: o człowieku z gówna. Wydarzenia ostatniego roku potwierdzają, że ten temat staje się bardzo aktualny. Tylko tytuł powinien być bardziej "parlamentarny": człowiek z gnoju, albo bardziej eufemistyczny i elegancki: człowiek z pieniędzy.

Bowiem pieniądze nie śmierdzą i otwierają drzwi na wszystkie salony, do wszystkich gabinetów i pałaców; no... prawie wszystkich, zachowajmy trochę optymizmu. Na produkcji takiego filmu Rywin zrobiłby kasę, natomiast elity różnej proweniencji, śmiecianka towarzyska a także miliony biednych i bogatych ciułaczy zyskałoby cenną wiedzę o tym, jak pieniądze - niekoniecznie własne - zainwestować w pieniądze, a więc jak szybko powiększać kasę. Jednak wielu widzów mogłoby dociekać, skąd się wzięła u małej grupy ludzi wielka forsa, która wyzwala takie emocje społeczne, chociaż nie tworzy żadnych miejsc pracy dla bezrobotnych.

 

O tysiącu takich, co ukradli Polskę

Mamy w kraju dwóch takich, co ukradli księżyc, a polityczni rywale ciągle im to wypominają, chociaż to lata odległe. Tymczasem kradzież kraju z 38 milionami ludzi szybko się przedawniła. A przecież podział majątku narodowego, z którego 30 milionów obywateli nie otrzymało nic, kilka milionów dostało jakieś kieszonkowe, a mała grupa zgarnęła całą pulę, zasługuje na bliższe wyjaśnienie  i społeczną dyskusję. Czy społeczeństwo, które w poprzednim systemie żyło w przeświadczeniu, że państwowe to niczyje, pogodziło się z tym i dyskutować nie chce?

Przypomnijmy, że podział majątku narodowego rozpoczął się już w latach stanu wojennego, a przed okrągłym stołem nabrał dynamicznego przyśpieszenia. Ówczesne elity masowo zakładały spółki z o.o., których udziałowcy wnosili aporty o wartości starego krzesła. Krzesła były pilnie potrzebne, aby siadać przy trójkątnych stołach do "negocjacji" w sprawie "okazyjnych" zakupów państwowego majątku. Równocześnie dyrektorzy państwowych firm energicznie zabrali się do wyprzedaży majątku "swoich" zakładów, aby obniżyć ich wartość księgową, zebrać pieniądze, a następnie je pożyczyć ze "swojej" firmy na zakup tej firmy. Taka była idea prywatyzacji, którą rozpoczęli towarzysze, zanim oddali trochę władzy, a w której później wzięła udział "liberalna opozycja". Oczywiście działania według tego ideowego schematu gmatwano, dokonując transakcji wielokrotnie, tworząc łańcuszek kontrahentów.

Wielu startujących do złotych interesów rychło przegrało konkurencję z mistrzami politycznego biznesu albo skutecznie zatarło ślady przestępstw i malwersacji. W rezultacie dużej ilości afer nie uda się już nigdy rozwikłać i osądzić. Pozostały jednak wielkie pieniądze w rękach nielicznych. Większość z tych "dochodów" przekazywanych pod stołem albo za pośrednictwem obcych banków z pewnością nie była nigdy opodatkowana. No, ale sprawy przedawniły się; obecnie tylko specjalna ustawa pozwoliłaby do opodatkowania lub konfiskaty tych majątków powrócić. Czy doprowadzą do tego posłowie nowej kadencji? Kandydaci na posłów już teraz powinni odpowiadać na takie pytania wyborców.

Tymczasem media, elity polityczne i miliony kibiców chorej polityki żyją obecnie aferą niejakiego pana Kulczyka, a nieco wcześniej żyły sensacjami o dwumilionowej odprawie dla niejakiego pana Wróbla. Takie manipulowanie opinią publiczną ma odwrócić uwagę społeczeństwa od istotnych pytań: a co z pozostałymi 999 Kulczykopodobnymi biznesmenami i co z pozostałymi 4999 Wróblopodobnymi prezesami?

Człowiek człowiekowi nierówny

"Człowiek z marmuru", "Człowiek z żelaza" - to dzieła wybitnego artysty poświęcone prawdziwym ludziom, walczącym - nie tylko w PRL-u, ale i teraz - o własną godność i wolność. To wyraz hołdu robotnikom, rolnikom, inżynierom, nauczycielom, lekarzom, pielęgniarkom, a także niezależnym twórcom w nauce, kulturze i sztuce. Wszystkim tym, których łączy pasja poznawania prawdy i szacunek dla prawdy, ludzka przyzwoitość i poczucie solidarności. Ale właśnie przeciwko nim nasza nieudana pokojowa rewolucja wciąż generuje lawinę ludzi z gnoju, dla których liczą się tylko władza i pieniądze. Ta lawina wytacza się z wielu dziedzin naszego życia i z różnych środowisk, zagraża nie tylko społeczeństwu, ale fundamentom naszego państwa. Ci, którzy bagatelizują to zagrożenie, powinni popatrzeć na "świadków" zeznających przed sejmowymi komisjami śledczymi; takiej buty, arogancji i bezczelności, takiego poczucia bezkarności za nadużywanie władzy i tolerowanie korupcji nigdzie na świecie w demokratycznym państwie nie ma. Takie zachowanie i odmowy udzielania odpowiedzi to również dowód pogardy dla wyborców przy telewizorach, którzy chcą poznać prawdę, natomiast nie bawi ich francuskie esprit w prostackim wykonaniu.

Józef Mackiewicz - surowy krytyk sanacyjnego reżimu - opisywał w swoich reportażach korupcję i nadużycia władzy w końcowych latach II RP. O co tam chodziło; ano, że Hanka Ordonówna i Juliusz Osterwa podróżują po kraju samochodami służbowymi podstawianymi przez starostów i spotyka ich prasowa nagonka, podczas gdy Melchiora Wańkowicza, który postępuje tak samo, władza chroni, bo Wańkowicz w reportażach chwali sanacyjne rządy. Jest również historia o skorumpowanym staroście, który w ciągu wielu lat sprawowania państwowych funkcji zdefraudował... 17 tys. zł i zrobił dług na 50 tys. zł. W sądzie wyjaśnia się, że niczego się nie dorobił - rodzina żyła w Warszawie w biedzie - bo wszystkie pieniądze przeznaczał na wystawne przyjęcia dla dygnitarzy z Warszawy. Starosta otrzymuje wyrok 4 lat więzienia (bez zawieszenia), płacze na sali sądowej - ze wstydu - rzewnymi łzami. Współczuje mu również Józef Mackiewicz, który wcześniej w reportażach ostro potępiał starostę. Porównajmy tę historię starosty z zachowaniem jakiegoś posła Pęczaka i wielu jemu podobnych w III RP.

Dlaczego ujawnieni przez media lub policję defraudanci publicznych pieniędzy, łapownicy i pijani posłowie za kierownicą, wstydu ani honoru nie mają? Dlaczego się nie boją opinii publicznej? No bo chronią ich kolesie, o których w każdej chwili też może być głośno. F. D. Roosevelt do swojego najbliższego otoczenia często mawiał o krwawym dyktatorze Nikaragui: "Chyba Mr Somoza to skurwysyn, ale to jest nasz skurwysyn". W pewnych naszych partiach politycznych po cichu mówi się podobnie o ludziach z kierowniczej wierchuszki w powiatach, województwach i w Warszawie. Czy dzwony nie powinny bić na trwogę?

Jan Kazimierz Kruk

35stan
O mnie 35stan

Nie znoszę kłamstwa, obłudy, relatywizmu moralnego i bezczelności w ich prezentacji. Preferuję rozmowę merytoryczną, opartą na faktach i uprawdopodobnionych poszlakach, analizy oparte na kojarzeniu różnych informacji i faktów w logiczny ciąg zdarzeń. Wyznaję pogląd, iż w polityce nie należy liczyć na przyjaźń, tylko na wspólne interesy, które najlepiej gwarantują dobrą współpracę, że partnerowi można zaufać, jeśli ma się możliwość kontroli jego działań.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka